Wyszedłem z siłowni wprost w słońce.
Ale…był jeszcze wiatr.
Jeszcze raz: Wyszedłem z siłowni w słońce i w wiatr.
26 stycznia, Szczecin, temperatura w środku miasta (a podejrzewam, że także w okolicach dzielnic peryferyjnych) +9ºC. No i ten wiatr — ciepły, utulający, ogarniający… Czułem w mięśniach wysiłek godzinnych zmagań z żelazem, a pod powiekami przyjemne znużenie nagromadzonej pod skórą gorącej pary, polewanych wodą kamieni w saunie.
Wysiłek, gorące i zimne kąpiele i ta — niemal wiosna na zewnątrz.
Ale…był jeszcze wiatr.
Jeszcze raz: Wyszedłem z siłowni w słońce i w wiatr.
26 stycznia, Szczecin, temperatura w środku miasta (a podejrzewam, że także w okolicach dzielnic peryferyjnych) +9ºC. No i ten wiatr — ciepły, utulający, ogarniający… Czułem w mięśniach wysiłek godzinnych zmagań z żelazem, a pod powiekami przyjemne znużenie nagromadzonej pod skórą gorącej pary, polewanych wodą kamieni w saunie.
Wysiłek, gorące i zimne kąpiele i ta — niemal wiosna na zewnątrz.