(…) Myślę, że Kant się mylił, bo uwierzył w ludzką wolę do wyrzeczeń. Wierzył, że istnieje granica, której człowiek nie przekroczy. Że potrafi się zatrzymać i powstrzymać. To chyba jego najpoważniejsza pomyłka. A my jesteśmy istotami zachłannymi. Anatol France zachwycił mnie kiedyś lapidarną definicją – człowiek to bydlę z muszkietem. Jasne, też. Ale człowiek to przede wszystkim bydlę wszystkożerne. Pragnie przeżuwać wszystko, co go otacza. Do tej pory żarł to, co stworzyła natura. Potem wykonał wielki skok i zaczął pożerać wytwarzane przez siebie przedmioty. Teraz, kiedy pojawiła się taka możliwość, będzie żarł innych ludzi.
Nie widzę żadnej przesłanki, że to się da powstrzymać. Kiedyś wierzyłem w księgi, dziś otaczają mnie ich tysiące i w żadnej z nich nie dostrzegam pocieszenia. W żadnej nie dojrzałem recepty na to, jak ludzkość ma się ograniczać. Jak ma się bronić przed sobą. Nie słuchamy nikogo. Ani historii, ani filozofii, ani mędrców. Wątpię, czy ludzkość rzeczywiście się czegoś uczy.
(…) A może Kant mylił się w samej istocie swej obserwacji – że z autonomii wolności musi rodzić się moralne prawo? Ale cóż mamy zrobić, kiedy wolność jednostek produkuje masową potrzebę pożerania świata?
A Urbański
"Wojna o której nie chcieliśmy wiedzieć".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz